wtorek, 21 kwietnia 2009

CZeka na śmierć

Delara Darabi, o której pisaliśmy wczoraj na pierwszej stronie "Gazety", miała w poniedziałek zawisnąć za rzekome morderstwo własnej ciotki. W wieku 17 lat razem ze swoim chłopakiem włamała się do jej domu. Starsza pani zginęła w szamotaninie od ciosu nożem.

Początkowo Delara, chcąc ratować chłopaka, wzięła winę na siebie, potem przyznała, że zabił chłopak. Mimo to sąd skazał ją na śmierć przez publiczne powieszenie, kolejne apelacje odrzucono. Dziewczyna w więzieniu czeka na wykonanie wyroku, a organizacje praw człowieka na całym świecie walczą o jej uratowanie.

Marta Kazimierczyk: Dlaczego wczorajszą egzekucję odwołano w ostatniej chwili?

Hadi Ghaemi, Irańczyk pracujący w USA na rzecz międzynarodowej kampanii praw człowieka w Iranie: Egzekucji nie odwołano, tylko ją przełożono. Wczorajsza data nie była stuprocentowo pewna. Pojawiają się doniesienia, że Delarę powieszą za dwa miesiące, ale może to być równie dobrze za kilka dni.

Szczęśliwego zakończenia nie widać?

- Na to niestety wygląda. Prawo łaski ma wyłącznie rodzina ofiary, która - nie wiem dlaczego - jest głucha na wszelkie argumenty. Kampania i poza granicami Iranu, i w kraju jest bardzo silna, szczerze wierzyliśmy, że rodzina jednak w końcu odpuści. Ich opublikowany w niedzielę wieczorem list, w którym piszą, że nie wybaczą Delarze, jest dla nas wielkim szokiem. Teraz szanse na uratowanie Delary są naprawdę małe.

To jest właśnie tragedia irańskiego wymiaru sprawiedliwości - grupka przepełnionych rozpaczą i chęcią zemsty osób decyduje o życiu i śmierci skazanego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz